- Wiesz, że słowo pasja wywodzi się z języka łacińskiego od wyrazu passio – „cierpienie”. W języku francuskim znaczenie słowa uległo rozszerzeniu i rozumiane jest również jak „silne, gwałtowne uczucie”. Pasja to także złość bądź coś co wymaga cierpliwości. A jak Ty definiujesz to słowo w odniesieniu do ulubionych Twoich zainteresowań jakimi są konie?
- Zacznę od tego, że każda pasja to seria potyczek i zwycięstw, nie raz bywa naprawdę trudno, a jeszcze innym razem czujemy, że niczego więcej nam do szczęścia nie potrzeba. Tym samym wszystkie nadmienione wyżej definicje są trafne. Konie są dla mnie nie tylko pasją, ale całym życiem. Gdybym mogła, spędzałabym w stajni każdą wolną chwilę. Mimo tego zdarzają się również potknięcia, a także chwile w których jest ciężko. Często muszę wstać o 5 rano aby zdążyć zrobić koniom trening przed szkołą, ale późniejsza satysfakcja i radość z odbytego treningu wynagradza wszystkie trudności. Ogromnie fascynuje mnie także adrenalina obecna podczas jazdy.
- Jak to się zaczęło? Pamiętasz? To była miłość od pierwszego wejrzenia?
- Moja przygoda z końmi rozpoczęła się kika lat temu, kiedy pojechałam na wakacje do Irlandii. Jest to kraj, w którym jednym z czołowych i najbardziej popularnych sportów są wyścigi konne. Ciocia zabrała mnie na tor wyścigowy The Curragh Racecourse, gdzie odbywały się gonitwy (w slangu wyścigowym tak nazywane są wyścigi). Pomimo, że nigdy wcześniej nie miałam styczności z tym sportem, od razu mnie zafascynował. Niezwykła atmosfera panująca na wyścigach, a także ogrom emocji są nie do opisania. Po powrocie stwierdziłam, że jazda konna to jest to co chciałabym robić, a z racji, że w okolicy mojego domu znajduje się ośrodek w którym trenowane są konie wyścigowe, szybko się w to wkręciłam i zajmuję się tym aż do teraz.
- Zatem wybór kierunku szkoły technik weterynarii to następstwo Twoich zainteresowań zwierzętami?
- Nie zastanawiałam się długo nad wyborem szkoły. Zwierzęta towarzyszą mi od najmłodszych lat, a ja zawsze świetnie się z nimi rozumiałam. Odwiedzający mnie znajomi od zawsze mówią, że mam w domu "mały zwierzyniec". Bardzo często zdarzało się, że znajdowałam chorego kota bądź ptaka którym starałam się pomóc, co sprawiało mi ogromną satysfakcję.
- Wróćmy do koni. Koń to duże, niebezpieczne zwierzę. Jak sobie z tym radzisz. Nie boisz się do niego podchodzić?
- To prawda, koń jest dużym zwierzęciem, które często nawet nie mając takiego zamiaru, może nas skrzywdzić. Jednak musimy wziąć pod uwagę fakt, że koń jest zwierzęciem uciekającym od zagrożenia. Z tego też powodu, osoba która pracuje z wierzchowcami, powinna cechować się przede wszystkim dużą pewnością siebie, co przekłada się na reakcje konia, który czuje się przy takim człowieku bezpiecznie. Na początku nie miałam pojęcia na temat zachowań koni, nie posiadałam pewności siebie i stanowczości, które są tak ważne. Często zdarzały mi się upadki, kontuzje. Jednak wraz z mnóstwem czasu spędzonego z tymi zwierzętami, pracą nad sobą, obserwacją ich naturalnych zachowań w stadzie, te istotne cechy same się u mnie zaczęły kształtować.
- Koń to siła pociągowa, koń do hipoterapii, do zawodów ujeżdżania czy biegów. Twoje konie to jaki typ koni?
- Na co dzień pracuję z końmi wyścigowym. Nasza stajnia zajmuje sie treningiem koni rasy pełnej krwi angielskiej potocznie nazywanych folblutami. Folbluta trzeba do siebie przekonać – w pracy z nimi trudno o drogę na skróty. Wiele ludzi postrzega konie wyścigowe jako bardzo temperamentne, porywiste rumaki. Należy przy nich cały czas być uważnym - przy każdym koniu nie jesteśmy w stanie w pełni przewidzieć jego reakcji. Natomiast przy dobrym podejściu i relacji z takim osobnikiem, koń odwdzięcza się nam swoim zachowaniem.
- Czyli sportowe biegi w Twoim przypadku, czy jak to Ty mówisz - gonitwy. Startujesz w takich gonitwach? Jak wygląda trening? Jak wyglądają zawody? Czy to jest bezpieczne?
- Jeśli chodzi o sam trening, to jest on dostosowany do konia, ponieważ każdy z nich ma inne predyspozycje, możliwości, oraz stopień zaangażowania. Folbluty zazwyczaj zaczyna się trenować bardzo wcześnie, bo już w wieku dwóch lat. Są one wdrażane w trening bardzo powoli i delikatnie, gdyż większość z nich nie jest jeszcze skostniała. Sezon wyścigowy rozpoczyna się najczęściej już w kwietniu, przez co konie są do niego przygotowywane przez całą zimę. W Polsce są trzy tory na których odbywają się wyścigi: we Wrocławiu, w Warszawie oraz w Sopocie. Atmosfera panująca podczas dnia wyścigowego jest niesamowita. Jeszcze nie miałam okazji dosiadać konia w takim wyścigu, ale bardzo często prezentuję go przed gonitwą, a następnie doprowadzam wraz z jeźdźcem na tor. Stres który nam towarzyszy podczas startu folbluta z naszej stajni jest nie do opisania. Ogrom pracy który poświeciliśmy na przygotowanie konia, zostaje wystawiony na próbę.
Niezaprzeczalnie jest to sport ekstremalny, niebezpieczny, przez co należy mieć nieustannie oczy dookoła głowy, wciąż być skupionym i ostrożnym. Wystarczy chwila nieuwagi, aby stało się nieszczęście.
- Ile czasu poświęcasz na konie? Co się składa na ten czas? Poza tym pewnie konie maja swoje osobowości i temperamenty. Jak się poznaje konia i jak nawiązuje się z nim współpracę?
- Konie zajmują większość mojego życia. Praktycznie cały czas po powrocie ze szkoły spędzam w stajni. W tym czasie wykonuje różne czynności począwszy od treningu na torze, po różne zabiegi pielęgnacyjne, rehabilitacyjne, a także beztroskie pieszczoty. Tak jak u ludzi, konie mają przeróżne charaktery. Są konie które od razu zaufają i oddadzą się człowiekowi, a są też takie z którymi zbudowanie relacji będzie wymagało więcej czasu. Praca z wierzchowcem wymaga ogromnych pokładów przede wszystkim cierpliwości i spokoju.
- Czy planujesz swoje życie zawodowe połączyć z końmi?
- Oczywiście że tak. Obecnie nie wyobrażam sobie mojego życia bez tych zwierząt. Jak na razie zamierzam się jak najwięcej rozwijać głownie pod kątem jeździectwa. W tej chwili moim największym marzeniem jest udział w gonitwie, a także posiadanie własnego konia. Kiedy to nastąpi? Jeszcze dużo pracy przede mną. Najważniejsze jest to, aby wyciągać wnioski z upadków, a przede wszystkim nie zrażać się nimi.
Poprzednia
Następna